"archetyp" żeglarza
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum 4 Harcerskiej Drużyny Wodnej z Rudy Śląskiej Strona Główna -> Hyde Park
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
grucha
Administrator



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ruda Śląska

PostWysłany: Śro 23:07, 14 Gru 2005    Temat postu:

No Arus ostatni rac Ci wybaczamy Very Happy ale czasem sie tak dzieje i nie wiem dlaczego ze nie loguje automatycznie... BTW oprocz zamku była jeszcze jedna atrakcja na bornholmie.. pewna blądynka co ja i Grzenio mamy z nią zdjęcie... ahhh wspomnienia Very HappyVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Old




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: R.Śl.

PostWysłany: Pon 0:33, 20 Lut 2006    Temat postu:

Żeglarz to konkret gość , z przysłowiowymi j..... . A marudne ciepłe "kluchy" powinny siedzieć w domu i trzymać się z dala od jachtingu .

Jonasz z łajby załodze lżej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kusza




Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ruda Śląska-Wirek

PostWysłany: Wto 15:36, 21 Lut 2006    Temat postu:

ja trochę przewrotnie zapytam: Czy morze nie jest w stanie z tych jak Old powiedział "ciepłych kluchów" zrobić żeglarza??
jasne, że płynąc w rejs morski zawsze staramy się mieć na pokładzie przynajmniej kilku konkretnych ludzi, na których "w razie czego" można liczyć... dobrze by byli to ludzie bezkonfliktowi i wyrozumiali tak by atmosfera rejsu była przyjazna do końca... (wiadomo, że na niewielkiej przestrzeni przez dłuższy czas, bez swojego "azylu" trudno czasem wytrzymać, ale nie ma gdzie uciec więc trzeba trzymać fason i jakoś sobie radzić).
Ale czy czasem w sytuacjach kryzysowych, trudnych, czy po prostu w warunkach morskich nie budzi się w człowieku coś dobrego, coś co "ofiarę losu" zmienia w człowieka morza??
co o tym sądzicie??
każdy kiedyś musiał pierwszy raz wejść na jacht, pierwszy raz minąć główki portu, pierwszy raz poczuć smak żeglarstwa... jedni to poczuli inni nie??
jedni po tym pierwszym, a może drugim czy trzecim rejsie stali się żeglrzami i świadomie śpiewają "hej me Bałtyckie Morze wdzięczny Ci jestem bardzo..." a inni śpiewają "Już nie wrócę na morze..."
jakie jest wasze zdanie?? (o ile jeszcze łapiecie o co mi chodzi?? Laughing )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grucha
Administrator



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ruda Śląska

PostWysłany: Wto 22:31, 21 Lut 2006    Temat postu:

Od dawna wiadomo, że żeglarstwo to szkoła charakterów, że uczy i wychowuje. Jasne że zawsze musi być ten pierwszy raz, nie odrazu Kraków zbudowano... Moim zdanie najważniejsza jest wytrwałość... i to jest dla niektórych dość trudne (dla mnie też), każdy lubi jak sie czegoś uczy i sam widzi rezultaty nauki... tak jest ze wszystkim... z nauką gry na gitarze, nauką w szkole i nauką żeglarstwa. Ważne są także chęci to jest podstawa bo nie można robić czegoś dla samego robienia, tzreba widzieć sens i przyjemność w tym co się robi. Nie zawsze to widać na początku. Zazwyczaj pierwsze kroki są trudne. Dlatego nie można sie szybko poddawać, każdy sie uczy na błędach (najlepiej sie uczyć na cudzych błędach - tak jest bezpieczniej). Ja życzę żeby każdy znalazł coś dla siebie w żeglarstwie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirlipatka




Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ruda Śląska -Wirek

PostWysłany: Czw 22:44, 23 Lut 2006    Temat postu:

Coś w tym jest co Kusza napisał. Wydaje mi się, że ja tam nigdy ofiarą losu nie byłem choć moge się mylić, nie mnie to oceniać ale wydaje mi się mimo wszytsko morze mnie utwardziło. Traktuje je troche jak szkołe charakteru i poligon mojej wytrzymałości. Ci co mnie dobrze znają, wiedzą że czasami z pogodnego i nieszkodliwego Arusia wyłazi Twisted Evil . Szczególnie osobnik pod pseudonimem myszaleksander musi tego często doświadczać. Myśle, że morze pomaga właśnie przez konieczność przebywania na małym pokładzie z grupą ludzi o różnych poglądach i zwyczajach kształtować charakter. A co do wytrzymałości to nieraz mamy do czynienia z ciężkimi warunkami i muszę się przyznać że na morzu zawsze w myślach śpiewam "nigdy węcej na morze...". Dopiero kiedy wszytsko się kończy myślę sobie, że mimo wszytko dałem rade i nie wymiękłem a za rok znowu wracam na żagle Very Happy . Nie jestem jeszcze taki twardy jak Kusza, który podczas sztormu idzie na dziób bo tam bardziej buja ale pewnie się wyrobie Cool

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kusza




Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ruda Śląska-Wirek

PostWysłany: Pią 7:33, 24 Lut 2006    Temat postu:

Aruś dzięki, ale to nie "twardość" pchała mnie na dziób w czasie sztormu na Adularze, tylko głupota i nieświadomość... Laughing sam wiesz, że niewiele brakowało byście wtedy śpiewali "kusza gdzieś za rufą został..." Confused niemniej nie ukrywam, że było fajnie Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum 4 Harcerskiej Drużyny Wodnej z Rudy Śląskiej Strona Główna -> Hyde Park Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin